Wyszukaj w serwisie
aktualności salon kuchnia łazienka oświetlenie wnętrza ogród i taras porady domowe quizy
DomekIOgrodek.pl > Aktualności > Podczas sprzątania w schronisku w Bieszczadach zamarła. Pod sufitem znalazła najgorsze znalezisko
Aneta Wyszyńska
Aneta Wyszyńska 13.02.2023 13:46

Podczas sprzątania w schronisku w Bieszczadach zamarła. Pod sufitem znalazła najgorsze znalezisko

Sprzątanie
canva/pixelshot

Nie od dzisiaj wiadomo, że istnieją pewne, niepisane zasady wzajemnej kultury. Obowiązują one wszędzie, czy w relacjach między bliskimi osobami, czy tym zupełni sobie obcymi. Dlatego ważne jest, aby ich przestrzegać, nie ważne, gdzie jesteśmy. O tym, że są one często łamane, przekonała się podróżniczka Ewa Zwolska, która dla portalu turystyka.wp podzieliła się swoją historią.

Kultura osobista to ważna sprawa

Zanim przytoczymy historię pani Ewy, przypomnijmy, czym jest kultura osobista. To zespół często niepisanych zasad, które mają ułatwić wzajemne współżycie między ludźmi. Nabywamy jej przez całe nasze życie, a przynajmniej tak być powinno. Niestety, wiele osób nie potrafi zrozumieć, że takie zasady nie są po to, żeby utrudnić komuś życie, czy aby go ograniczać. Służą temu, aby wszystkim dookoła było dobrze, każdy czuł się na równi z innymi. Przykre jest, kiedy wiele osób nie stosuje się do zasad kultury osobistej.

Teraz jednak przejdźmy do historii podróżniczki Ewy Zwolskiej i zobaczmy, z czym musiała się mierzyć kobieta w swojej pracy.

Schronisko górskie to niepięciogwiazdkowy hotel

Schroniska górskie to miejsca, w którym ludzie czy wracający ze szklaków, czy dopiero zamierzający się udać na wędrówkę, mogą odpocząć, czy przygotować się. Wszyscy mówią do siebie na "Ty", są z reguły otwarci i przyjaźnie nastawieni. Panuję w nim zupełnie inne zasady niż w hotelu i trzeba mieć tego pełną świadomość, wybierając się do takiego miejsca.

Ewa Zwolska, dla portalu turystyka.wp tak określa atmosferę panującą w schronisku:

"W schronisku z założenia panują inne, nieco luźniejsze zasady. Tutaj wszyscy jesteśmy trochę kumplami, co znaczy, że często zwracamy się do siebie na ty. Najczęściej wygląda to tak, że na te kilka nocy tworzymy taką małą, zamkniętą społeczność i to jest jedna z podstawowych zasad, jakie u nas panują. (...) Pomimo nieco bardziej swobodnej atmosfery, podobnie jak w hotelu, także w schronisku trzeba mieć na uwadze innych gości. Jak w każdym miejscu noclegowym, także i u nas obowiązuje cisza nocna w godzinach od 22:00 do 6:00. Trzeba mieć świadomość, że w schronisku jest to o tyle ważne, że wiele osób wczesnym rankiem wyrusza już na szlak. — Hałasy współlokatorów raczej im w tym nie pomogą "

Dlatego tak ważne jest, aby mieć na uwadzę różnicę między schroniskiem górskim a hotelem.

Niektórym brakuje kultury osobistej

Niestety, w każdej pracy z ludźmi trzeba spodziewać się wszystkiego. To nie tak, że te opowieści o braku kultury zostały wymyślone na potrzeby twórcze pracowników. Ewa przekonała się, niejednokrotnie, że ludzie za nic mają szacunek do drugiej osoby, a tym bardziej ich czasu.

Nie potrafią zrozumieć, że czasami prosty telefon z informacją, że się spóźnią może zmienić wiele. Pracownicy nie tylko nie będą czuć się zignorowani, ale przede wszystkim nie będą musieli się martwić, że coś gościom wydarzyło się po drodze. A jak wiemy, wypadków w górach jest wiele.

Jeśli coś się zmienia na trasie i nie jesteśmy w stanie dotrzeć w godzinach otwarcia "okienka", a schronisko nie informuje o tym, że ktoś przez całą noc "czuwa" w recepcji, to taki telefon bardzo ułatwia nam życie. (...) Zdarza się, że ludzie nie odbierają od nas telefonu ani też nie oddzwaniają.

Nie odbieranie telefonów to naprawdę nic w porównaniu z tym, co potrafią zrobić goście. Niesubordynacja prowadzi często to mało przyjemnych sytuacji, a i przyprawia o ból głowy pracowników. Sprawia to, że przestaje się zwyczajnie wierzyć w ludzką uczciwość i okazywanie szacunku.

Jak możemy zauważyć na Instagramie, Ewa wspomina o bardzo nietypowych znaleziskach, które przyprawiłyby nie jedną osobę o dreszcze. Podczas porządkowania schroniska, a dokładniej belek pod sufitem natrafiła na...obcięte ptasie nóżki z pazurkami. Kobieta była w niemałym szoku. Jak wspomina, tamto wydarzenie, to nie była pewna, czy nie dostanie przysłowiowego zawału.

Z początku, myślała, że są sztuczne, ale niestety nie. Prawda okazała się zupełnie inna, ktoś naprawdę podłożył prawdziwe, krucze łapki na jedną z belek pod sufitem:

"Najpierw zawał, potem mówię, może sztuczne? Ale nie były sztuczne."

Niestety, zdarzały się też inne przypadki, które przyprawiają o ból głowy. Na Instagramie, Ewa wspomina także o kimś, kto zwymiotował na okno i o tym, że nie raz znalazła porozrzucane prezerwatywy...

Historia pani Ewy pokazuje, że nadal są ludzie, którzy nie potrafią szanować innych, ich czasu, ani też pracy i uważają, że świat kręci się wokół nich. Dlatego pamiętajcie, gdziekolwiek jesteście, traktujcie innych tak, jakbyście sami chcieli być traktowani. Szacunek nie jest cechą wrodzoną, a nabytą i to po nim oceniamy innych, ale tez i my jesteśmy oceniani przez innych.

Artykuły polecane przez redakcję Domek i ogródek: