Wyciął sąsiadom gałęzie świerków bez ich zgody. Powód bulwersuje, mieszkańcy tracą cierpliwość
W Kobylnicy, niewielkiej miejscowości pod Słupskiem, doszło do sąsiedzkiego sporu, przez który mocno ucierpiały wiekowe świerki. Do sprawy dołączyła gmina, która próbuje rozwiązać spór między sąsiadami a deweloperem, poprzez postępowanie administracyjne. Nie zabrakło także policji, która sprawdza, czy mienie mieszkańców zostało faktycznie uszkodzone.
Sąsiedzki spór o drzewa
W sporze bierze udział dwóch sąsiadów oraz lokalny deweloper. Na posesjach sąsiadów stoi łącznie 39 świerków, które mają mniej więcej 30 lat. Deweloper budujący domy starych mieszkańców zdecydował się je zostawić, gdyż są ozdobą okolicy. Niestety deweloper, który na sąsiedniej działce zbudował domy szeregowe, zdecydował się je przyciąć.
- Zniszczył świerki bezpowrotnie. Zamówił firmę, która na jego zlecenie ogromną piłą elektryczną wyrżnęła drzewa od połowy aż do wierzchołków, nawet po naszej stronie. W niektórych miejscach sterczą same kikuty, bo zostały wyrżnięte gałęzie przy samym pniu - tłumaczy dla portalu gp24.pl Barbara Majewski, jedna z uczestniczek sporu.
- Nikomu krzywdy nie robią. Jednak w listopadzie 2022 roku deweloper wezwał nas - tłumaczy portalowi pani Barbara - do usunięcia gałęzi i korzeni drzew, które wychodzą poza obręb naszych nieruchomości na jego działkę. Ocenił, że świerki ponad przeciętną miarę zakłócają korzystanie z jego nieruchomości, ponieważ nadmiernie ją zacieniają i zanieczyszczają igłami.
Obok ogórków sadzą je wszyscy ogrodnicy. Ich zbiory przechodzą wszelkie pojęcieMieszkańcy nie zdążyli zareagować
Oddalone o 12 metrów świerki, według pani Barbary, w żaden sposób nie utrudniają przechodzenia czy wjazdu na teren posesji dewelopera. Nie stanowią też według niej żadnego zagrożenia. Sąsiedzi zamówili cięcie pielęgnacyjne świerków, jednak zanim ekipa zdołała przyjechać, deweloper ich ubiegł.
9 stycznia usłyszeliśmy warkot piły. Na naszych oczach wyrżnięto i wywieziono sterty gałęzi. Patrzyłyśmy na to z sąsiadką ze łzami w oczach. Próbowałam przeciwdziałać, ale deweloper odezwał się językiem nie do zacytowania. A pracownicy cięli dalej - mówi dla gp24.pl Barbara Majewski.
Deweloper z kolei jest zdania, że przycinka została wykonana zgodnie z prawem. Według jego wypowiedzi było to konieczne, aby poruszanie się po terenie działki było możliwe dla pieszych i samochodów. Dodatkowo, jak tłumaczy deweloper, właściciele świerków zostali poproszeni o przycinkę, jednak nie wykonali tego w ustalonym terminie.
Jaki będzie koniec historii?
Obecnie sprawą zajmuje się gmina, do której został złożony wniosek o wszczęcie postępowania administracyjnego w sprawie świerków. Zawiadomiona została również policja. Funkcjonariusze sprawdzają, czy doszło do złamania przepisów prawa.
Prowadzone postępowania przez służby pokażą, która strona sporu ma rację.