Dowbor zrobiła u niej remont. Pani Sylwia zdradziła kulisy programu, „jeden moment wycięli”
Pani Sylwia wzięła udział w 275 odcinku programu „Nasz nowy dom”. Kobieta zdecydowała się opowiedzieć portalowi plejada.pl o kulisach przebudowy domu. Okazuje się, że w telewizji nie pokazano wszystkiego.
Przeszłość Pani Sylwii
Pani Sylwia nie miała prostego i komfortowego życia. Na przestrzeni lat zmuszona była uciekać od dwóch partnerów, którzy niestety nadużywali alkoholu. Sama wychowywała dwie córki, dziś już nastoletnie. Gdy straciła dom, tułała się wraz z dziećmi po stancjach.
W końcu zdecydowała się zapożyczyć i kupić dom. Niestety był on w bardzo złym stanie, bez łazienki, z dużą wilgocią i przejmującym chłodem. Wreszcie ekipa Katarzyny Dowbor postanowiła odnowić jej dom. Urządzili Pani Sylwii łazienkę, założyli ocieplenie i usunęli z budynku wilgoć. Nie wszystko jednak pokazano w 275 odcinku programu „Nasz nowy dom”.
Kulisy programu Nasz nowy dom
Choć ekipa programu pojawiła się w domu Pani Sylwii, rodzina do ostatniego momentu nie wiedziała, czy zakwalifikowała się do produkcji Polsatu.
- „ To było jedno wielkie zamieszanie wokół naszej rodziny. W dniu, kiedy już ta decyzja zapadła, od rana mieliśmy w domu ekipę. Było bardzo dużo ludzi, a my wciąż nie wiedziałyśmy, czy jesteśmy w programie. To miały być zdjęcia próbne — tak nam mówiono. Pracowali z nami cały dzień” - tłumaczy dla Plejady Pani Sylwia.
Podczas emisji odcinka nie zdecydowano się jednak pokazać bardzo wzruszającego momentu, o którym opowiedziała Plejadzie Pani Sylwia:
- „ W pewnym momencie, tak jak to jest zazwyczaj pokazywane w telewizji, ktoś zapukał do drzwi. Okazało się, że to Katarzyna Dowbor. Rozpłakałam się. Ten moment właśnie wycięli. Nie byłam wtedy w stanie nic powiedzieć ” - zdradza kobieta.
Czy remont faktycznie trwał 5 dni?
Wokół programu „Nasz nowy dom” panuje wątpliwości - największą z nich jest, czy faktycznie remonty przeprowadzane są w 5 dni? Uczestniczka rozwiała je raz na zawsze.
- „Remont trwał pięć dni. Wyjechaliśmy w poniedziałek po południu, a wróciliśmy w piątek. To wszystko trwało niepełny tydzień” - powiedziała Pani Sylwia.
Poniżej umieszczamy nagranie, na którym Pani Sylwia opowiada swoją historię: