Polski moloch ma problemy. Marże lecą na łeb na szyję

Wyniki Dino za drugi kwartał nie są najlepsze

Dino to polska sieć sklepów spożywczych. Została założona w 1999 roku i jest uważana za polskiego giganta w tym segmencie rynku. Jednak spółka radzi sobie coraz gorzej, a jej wyniki przestają satysfakcjonować.

Na money.pl można przeczytać, że wyniki Dino za drugi kwartał nie były satysfakcjonujące dla inwestorów. Spółka radzi sobie w tym roku dużo gorzej. Natomiast konkurencja nie zwalnia pomimo inflacji. Czy to oznacza koniec polskiego giganta?

Pojawiła się erozja brutto na sprzedaży. Jednak czy sytuacja Dino jest naprawdę tak niepokojąca? Jonasz Piątek, analityk mBanku wyjaśnia, skąd wzięły się problemy polskiego molocha.

Czy to koniec polskiego giganta?

Dino w tym roku radzi sobie niestety gorzej. Inwestorzy nie są usatysfakcjonowani wynikami. Marżowość jest coraz gorsza. Skąd wzięły się te wszystkie problemy? Winna jest naprawdę spora konkurencja.

- Marżowość uległa pogorszeniu najpewniej z uwagi na wyższe inwestycje w ceny ze strony głównych konkurentów, w tym Biedronki – wypowiedź Janusza Pięty, analityk BM mBanku cytuje money.pl.

Konkurencyjnych sklepów jest coraz więcej. Na coraz gorsze wyniki Dino ma wpływ jeszcze jeden czynnik, który ma związek z inflacją. Dlaczego wzrost cen w wyniku inflacji tak mocno odbił się na polskim gigancie?

Inflacja pogorszyła sytuację Dino

W czasie inflacji konsumenci zaczęli ostrożniej podchodzić do zakupów. Natomiast wielkie sieci zaczęły walczyć o ich uwagę. Sytuacja Dino jest pochodną walki o uwagę klientów i uważności konsumentów na ceny.

Polskiego giganta nie powinniśmy jeszcze skreślać. Jednak sytuacja Dino wygląda gorzej niż w zeszłym roku.