Kiedyś był w prawie każdym domu. Pamiętasz jak się nazywa?
Mimo że w tym momencie mamy dostęp do nowoczesnych i niezwykle wygodnych urządzeń, sprzęty PRL-u w dalszym ciągu wspominamy z ogromnym sentymentem. Być może dlatego, że działały przez wiele lat lub też z tego względu, że czasy były zupełnie inne.
Każdy z nas doskonale pamięta pierwsze zakupy w Pewexie, telegramy, kryształy, czy szklanki w koszyczkach. Ten sprzęt był kiedyś w niemal każdym domu. Doczekał się nie tylko jednej nazwy.
Te sprzęty PRL-u wspominamy z sentymentem
W czasach PRL-u każdy dom urządzony był niemal identycznie. Meblościanka, witryna z kryształami, czy sprzęty takie, jak pralka Frania, magnetofon szpulowy, czy młynek do kawy firmy Predom mieliśmy wszyscy.
Kultowe sprzęty PRL-u były dosłownie niezniszczalne. Służyły nam jeszcze przez wiele i często działają nawet do tej pory. Jednym z urządzeń, które miał każdy była mechaniczna szczotka do dywanów. Nic dziwnego, że po publikacji jej zdjęcia na fanpage'u Kiedyś to było jakoś fajniej na Facebooku pojawiła się lawina komentarzy.
Niezastąpione urządzenie do sprzątania
W latach 70. obrotowa szczotka do czyszczenia dywanów była w każdym domu. Jej ogromną zaletą było to, że nie była zasilana na prąd. Pełniła więc rolę przenośnego odkurzacza. Szczotka doczekała się kilku nazw, które błyskawicznie przyjęły się w polskiej kulturze.
Najbardziej popularną była „Kaśka”. W czasach PRL-u każdy wiedział, co oznaczał termin „kaśkowanie”. Było to nic innego, jak czyszczenie dywanu. Mechaniczna szczotka nazywana byłą również „Jasią”, „Kurą” oraz „Superkurą”. Nieco rzadziej mówiono na nią „Miś”, czy „Perełka”.
Internauci wspominają „Kaśka” z dużym sentymentem
Pod zdjęciem „Kaśki” udostępnionym przez Kiedyś było jakoś fajniej na Facebooku, setki osób wspomniało, że korzystało ze szczotki. Pojawiło się również mnóstwo sentymentalnych komentarzy.
- Pamiętam moja babcia miała jak przychodziłam w odwiedziny zawsze sprzątałam tym - napisała jedna z użytkowniczek Facebooka.
- To były dobre sprzęty ale zbyt ekologiczne, bo się nie psuły, były ciche i nie trzeba było ładować, baterii czy prądu. A teraz za setki złotych te samobieżne odkurzacze, itd itd. Ech kiedyś było chyba łatwiej i lżej. Mimo że czasem brakło prądu - dodała kolejna osoba.
Wielu internautów przyznało także, że do tej pory „Kaśka” im służy i w dalszym ciągu są z niej bardzo zadowoleni.
- mam taką Kasie do dzisiaj, służy jako sprzęt awaryjny na wypadek braku prądu
- Mam jeszcze taką. Super sprawa - czytamy w komentarzach internautów.
Zdjęcie wyróżniające pochodzi z fanpage'a „Kiedyś to było jakoś fajniej” na Facebooku
Zobacz także:
- Bon energetyczny już od lipca. Prąd może nie wyjdzie tak drogo
- Najdroższe warzywo świata rośnie w polskich lasach. Sezon jest krótki
- Tak ratuję przekwitły hiacynt. Kwiaty ma jeszcze piękniejsze