Wyłączasz kaloryfer na noc? Popełniasz poważny błąd
Powoli i nieubłaganie zbliża się sezon grzewczy. W czasach ciągle rosnących cen ogrzewania nic dziwnego, że staramy się maksymalnie wykorzystać ciepło płynące z grzejników. Pytanie, czy robimy to poprawnie?
Wielu z nas popełnia szereg kategorycznych błędów podczas sezonu grzewczego, a wyłączanie kaloryferów na noc to jeden z nich. Zobaczcie, dlaczego lepiej tego nie robić.
Sezon grzewczy w Polsce
Polska nigdy nie rozpieszczała swoim klimatem. W zależności od regionu sezon grzewczy potrafi trwać od 4 do nawet 7 miesięcy w roku. Najzimniej oczywiście będzie w górach, aczkolwiek jeśli decydujemy się na dom u podnóży Tatr, z pewnością ogrzewanie to ostatnie, o czym myślimy.
Tymczasem to właśnie ono pochłania co roku ogromną część naszego budżetu. W czasach drożejącej energii, węgla i gazu, staramy się zrobić co w naszej mocy, aby jak najlepiej gospodarować ogrzewaniem w domu, popełniając szereg kardynalnych błędów.
Przykładowo jak często słyszeliście, że mieszkania nie wietrzy się zimą, bo ciepło ucieka z domu? Jak często widzieliście zasłony zakrywające ¾ powierzchni kaloryfera, ubrania suszone na grzejniku, czy zakręcone kaloryfery w rzadko używanych pokojach?
Czy warto zakręcać kaloryfery na noc?
Z pozoru dobrym pomysłem na oszczędzanie na ogrzewaniu jest zakręcanie kaloryferów na noc. Właściciele domów jednorodzinnych mają nieco łatwiej – po prostu wygaszają piec na wieczór, gdy nie potrzebują już wysokiej temperatury w domu.
Problem polega jednak na tym, że w mieszkaniach w blokach próbujemy robić tak samo. Wyłączamy na noc kaloryfery, zapominając o tym, że wielka płyta szybko się wychładza. Przez to nad ranem czujemy znaczący spadek temperatury w pomieszczeniu.
Jeśli zakręcimy grzejniki na noc, rano otworzymy je na maksymalną moc, aby jak najszybciej zagrzać wychłodzone mieszkanie. Nie obrażając nikogo, mało to ma wspólnego z rozważnym gospodarowaniem energią.
Alternatywy dla zakręconych kaloryferów
Jeśli rzeczywiście chcemy zaoszczędzić na energii, zamiast pozwolić sobie na całkowite wychłodzenie mieszkania, lepiej zmniejszyć temperaturę w pomieszczeniu w okresie, gdy z niego nie korzystamy.
Na noc oraz gdy jesteśmy w pracy, ustawmy w mieszkaniu temperaturę około 16 stopni Celsjusza lub po prostu przestawmy kurek na niższą cyfrę. Jeśli wasz kaloryfer wyposażony jest w termostat, ustawcie 20-22 stopnie Celsjusza w gabinecie, 16-18 stopni Celsjusza w sypialni i około 24 stopnie w łazience.
Dla ułatwienia oznaczenia na kaloryferach oznaczają następujące temperatury:
- 1 oznacza 13-14 stopni Celsjusza;
- 2 oznacza 15-17 stopni Celsjusza;
- 3 oznacza 18-20 stopni Celsjusza;
- 4 oznacza 21-24 stopni Celsjusza;
- 5 oznacza najwyższą możliwą temperaturę.
Mając tę wiedzę, wiecie już jak korzystać popranie z kaloryferów. Kto wie, może dzięki temu wasze rachunki za ogrzewanie znacząco spadną?
Zobacz także:
- Kiedy zaczną grzać kaloryfery? Konieczna jest 1 decyzja
- Te kwiaty odstaw od grzejnika. Gdy zacznie się sezon, szybko zmarnieją
- Zimą wyciągam liście laurowe i kładę na grzejniku. Przykry problem znika, jak ręką odjął