Rolnik musiał zniszczyć swoje uprawy. Nie miał wyboru
Jak na ironię to, co dla jednych jest szczęściem, a wręcz darem losu, dla drugich jest gorzką pigułką do przełknięcia. Czy zgonimy to na karmę, czy na zły los, nie ma to najmniejszego znaczenia.
Dokładnie w taki sposób o patowej sytuacji dowiedział się pewien rolnik z Wielkopolski, który (o zgrozo) został wręcz zmuszony do zniszczenia swoich upraw. Jak to w ogóle możliwe?
Rolnik świadomie zniszczył swoje plony
Jak na ironię, na linii rolnik-zdrowy rozsądek stanęło prawo. Rolnik z Wielkopolski wrzucając do Internetu film, jak niszczy swoje pełne dojrzałych rzodkiewek pole, wysłał światu jasny komunikat: „Żyjemy w świecie absurdu”.
Wyobraźcie sobie, że jego uprawa kosztowała go kilkadziesiąt tysięcy złotych, została przeprowadzona wedle rolniczego kunsztu, a mimo to, wyhodowane warzywa nie znalazły rynku zbytu.
Brutalny rynek zweryfikował jego pracę. Pewnie zastanawiacie się w takim razie, czy nie lepiej było oddać te warzywa potrzebującym za darmo. Okazuje się, że niekoniecznie. Aby tego dokonać, należałoby zatrudnić do zbiorów pracowników, co naraziłoby go na jeszcze większe koszty.
Załamany rolnik o brutalnej rzeczywistości
Pan Filip Pawlik na łamach Onetu nie krył poirytowania zaistniałą sytuacją:
— To nie jest miłe uczucie niszczyć gotowe plony. To była piękna, zdrowa i dorodna rzodkiewka. […] Zrobiłem to jednak, bo nie miałem już szans jej sprzedać. Chętnych na to warzywo w tej chwili w Polsce nie ma. Duże sieci handlowe kupują rzodkiewkę za granicą. Dlatego ja musiałem ją zniszczyć, by nie pójść w jeszcze większe koszty – wyznaje.
Mało tego, rolnik doskonale wie, jak z niesprawiedliwym rynkiem przyszło mu się mierzyć. Czy jednak istnieje na to jakiekolwiek rozwiązanie?
– Do Polski trafiła olbrzymia ilość rzodkiewki z zagranicy. Główne z Niemiec, Hiszpanii, Francji i Włoch. W Niemczech uprawa rzodkiewki jest droższa niż w Polsce, ale sieci handlowe w Polsce są niemieckie, więc wolą napędzać tamtejszą gospodarkę. Z kolei rzodkiewka importowana z Włoch jest nawet tańsza niż ta u nas – dodaje.
Czy konsumenci świadomie niszczą rynek?
Rolnik z Wielkopolski podaje, że w tym roku jeden pęczek rzodkiewki mógł sprzedać maksymalnie za złotówkę. W ubiegłym roku cena ta wynosiła 1,5 zł. Zaznacza on, że niższe ceny sprzedaży nie przekładają się na ceny w sklepach:
— Cena była więc niższa niż 12 miesięcy temu, choć w tym czasie wszystkie koszty poszły mi w górę. Co jeszcze ciekawsze, paradoksalnie rzodkiewka w sklepach też była w tym roku droższa niż w zeszłym. Sieci handlowe miały więc naprawdę duży zarobek na nieświadomych klientach — mówi.
Czy klienci są winni upadkowi polskiego rolnictwa? I tak i nie. Jeśli mielibyśmy możliwość kupna warzyw bezpośrednio od polskich rolników, może moglibyśmy zapobiec katastrofie, ale czy wchodząc do marketu mamy wybór, z jakiego kraju kupujemy rzodkiewkę? Odpowiedź pozostawiamy wam.
ZOBACZ TAKŻE:
- Na mojej monsterze pojawiły się ciemne plamy. Roślinę uratowałem produktem z kuchni
- Czeka nas podwyżka cen gazu. Eksperci zdradzają kiedy i ile
- Zanim wyjedziesz w podróż, zrób to w domu. Po powrocie sobie podziękujesz